International Festival
of Independent Cinema

25.04 – 4.05.2025, Kraków

OFF z Mastercard

-20% z kartą Mastercard

Urodzinowe Kino Mastercard

Mastercard Special Screening

Mastercard OFF SPOTS

Nieprzemijający | recenzja „Eternal”

Filmy science fiction kręcone niezależnie mają tendencję do większego eksponowania swego fantastycznego aspektu. Robią to często w sposób funkcjonalny, by zgłębiać emocjonalność oraz psychikę bohaterów. Nie inaczej jest w tym przypadku. „Eternal” Uli Salima stosuje motywy przywodzące na myśl gatunkową klasykę po to, żeby poddać rozwadze dość elementarny konflikt między życiem rodzinnym a zawodowym (w tym wypadku naukowym).

Z tego powodu przez sporą część czasu ekranowego „Eternal” rozgrywa się jako melodramat osnuty wokół młodzieńczej miłości. Pierwszy akt w swojej formie, a pozostałe dwa w fabule to poniekąd historia relacji aspirującego oceanografa Eliasa z piosenkarką Anitą. Zatwardziałych fanów sci-fi taka sytuacja może rozczarować, ale z drugiej strony dobrze przepracowany wątek osobisty pozwala trafnie zrozumieć ten fantastycznonaukowy film bez wyjaśniania go przez Ulę Salima wprost. Pozwala mu to zachować subtelność, pewne niedopowiedzenie.

Elias, niczym Cooper w „Interstellar”, rozdarty jest między teraźniejszością a przyszłością. Za ten rozłam odpowiada dosłownie szczelina tektoniczna na dnie oceanu. Ta anomalia geologiczna pojawiła się u wybrzeży Islandii i bezbrzeżnie zafascynowała głównego bohatera. Anita musi z nią symbolicznie rywalizować na każdym kroku, wplatając ją do rozmowy w łóżkowej scenie już na pierwszym spotkaniu (sic!).

Relacja między młodymi bohaterami zarysowana jest w sposób bardzo naturalny i zmysłowy, choć dynamika fabularna jest różna na różnych etapach filmu. Między Anną Søgaard Frandsen a Viktorem Hjelmsøe czuć ekranową chemię, większą niż między odtwórcami starszych wersji ich postaci. Być może to specyfika scenariusza, ale młodsi aktorzy przy podobnej ilości czasu i głębi ról wypadają lepiej też indywidualnie. Simonowi Searsowi, czyli starszemu Eliasowi, przyznać jednak należy, że grą świetnie wyraża życiową tęsknotę oraz dramatyzm swej postaci. Niektóre sceny z nim przypominają te ikoniczne Coopera, tj. głównego bohatera „Interstellar”.

Z filmem Christophera Nolana „Eternal” łączy powszechność motywów prorodzinnych, włącznie z moralną niechęcią do aborcji. Przemożny wpływ nieuświadomionych pragnień na rzeczywistość puszcza zaś oko do science fiction lat 80. – „Solaris” czy nawet „Stalkera” Andrieja Tarkowskiego. Sam motyw schodzenia na oceaniczne głębiny czysto formalnie zaś przypomina o „Otchłani” Jamesa Camerona.

Realizacyjnie „Eternal” nie może rywalizować z powyższymi klasykami za dziesiątki czy setki milionów dolarów, ale wizualnie, kostiumowo, scenograficznie wypada naprawdę dobrze. Ścieżka dźwiękowa też wybija się na tyle, by dopomóc napięciu, melancholii, kiedy trzeba, ale nie na tyle, by przytłoczyć pozostałe elementy, kiedy taka potrzeba nie zachodzi.

Jeżeli doznania na górskich szczytach budzą wyobraźnię do śnienia długich filmów o miłości, tak atlantycka głębia kryje w „Eternal” długi film o samotności. Skandynawskie dzieło ma w sobie coś poetyckiego, filozoficznego i dramatycznego, więc każdy może znaleźć tu sobie coś obcego.

„Eternal” w reżyserii Uli Salima można zobaczyć w ramach sekcji Na granicy podczas 17. Edycji Festiwalu Mastercard OFF CAMERA:

  • 04/05/2024, 15:15 – Kino Agrafka

 

Przemysław Gładkojć

Przejdź do treści
Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję