Grzegorz Dębowski debiutuje jako reżyser filmu pełnometrażowego, z co by tu nie mówić, filmem idealnie wstrzelonym w obecne realia społeczno-polityczne. Jest on również autorem scenariusza do „Tyle co nic” i jego pomysł na ten projekt jest widoczny już od samego początku. Twórca nie boi się uderzać w konwenanse kina, prowokując schematy, ale jednocześnie od nich uciekając. Olbrzymim plusem jego filmu jest konsekwencja i mimo budowania fabularnej linii ku pozytywnym (z punktu widzenia głównego bohatera) twistom, ucieczka od prostych i chwytliwych rozwiązań.
Artur Paczesny w roli Jarka gra jak urodzony do tej właśnie kreacji. Jego bezsilność w połączeniu z jednoczesnym uporem jest krzykliwa, magnetyzująca, a ostatecznie zgubna dla samego. Jarka oburzają nierówności społeczne, brak sprawiedliwości pomiędzy środowiskami, w których się obraca, a co najważniejsze wkurza go fałsz polityczny i inicjatywy (albo ich brak) ludzi u władzy. Upust swojemu oburzeniu jak na prawdziwego społecznika przystało daje poprzez organizację różnego rodzaju akcji. W wachlarzu swoich zagrań ma zarówno zbiórki finansowe jak i pikiety, bądź też prowokacyjne i grupowe wyrazy oburzenia. Jednocześnie jest everymanem swojej wsi, wstawia się za poszkodowanymi, udziela materialnego i czysto koleżeńskiego wsparcia, interweniuje na policji i wstawia się u wysoko postawionych „wójta i plebana”.
W świecie, w którym modlitwa i wódka to dwa algorytmiczne zbawienia na ludzkie problemy, a kiełbasa wyborcza jest dla nich idealną zagryzką, postać Jarka nie jest pożądana. Ten mimo horrendalnie dobrych chęci, zaangażowania we wszystkie troski świata i nieustannej pracy, zawsze upada raz jeszcze. Dawno na polskim ekranie nikt tak nie ukazał ducha bezsilności i czystego zmęczenia wynikającego z niemocy. Maniakalny upór, który płynie w żyłach głównego bohatera nie jest współcześnie pozytywną cechą, a jego anarchistyczno – idealistyczne zapędy tylko przyprawiają o politowanie pobratymców.
Poza doskonałym portretem charakterologicznym Jarka, film ma do zaoferowania piękną paletę szarości. Reżyserowi i jego dobrej pracy poszedł w sukurs Aleksander Pozdnyakov, którego zdjęcia, choć proste, idealnie korespondują z głównym „przekazem” filmu. Scenografia Mai Pawlikowskiej i kostiumy Agaty Wińskiej to kolejne z trafionych wyborów. „Tyle co nic” jest najprawdziwszą powieścią o polskiej wsi w trzeciej dekadzie XXI wieku. Problemy trącane przez fabułę to w żadnym wypadku podkręcone stereotypy, tylko faktyczne realia współczesnego „chłopa”. Jakkolwiek nieistotnym w kontekście całego filmu jest porównanie do powieści Reymonta, tak można odnieść wrażenie, że pisana dzisiaj miałaby tożsamy wydźwięk, a jej bohaterowie od Jarka przyjmowaliby lekcje z pospolitych akcji protestacyjnych. Dębowski nakręcił film, który trzeba zobaczyć, a jego jakość została zweryfikowana na licznych polskich konkursach filmowych (m.in. w Gdyni, gdzie film zgarnął sześć statuetek).
Polskiego kandydata do Krakowskiej Nagrody Filmowej im. Andrzeja Wajdy możecie zobaczyć w Akademii Sztuk Pięknych:
- 28/04/2024 o godz. 13:30
- 30/04/2024 o godz. 16:00
- 03/05/2024 o godz. 17:30, pokaz Q&A – Mastercard Special Screening
Marcin Telega