Marianna i Santiago Arriaga debiutując ze swoim „Upon Open Sky” (hisz. – „A Cielo Abierto”) z jednej strony mieli ułatwione zadanie mając do dyspozycji znakomity scenariusz swojego ojca. Z drugiej zaś strony stawali przed bardzo trudnym punktem, w których oczekiwania wobec ich pracy i potencjalna krytyka była rzeczą pewną z racji na głośność ich filmu. Wybór padł na film drogi, jednak wiele z typowych dla gatunku motywów zostało pominiętych, albo też skutecznie zastąpionych. To swego rodzaju miszmasz międzygatunkowy, gdzie za główną oś fabuły postawiono zemstę. Rodzeństwo reżyserów nie postawiło również tutaj na łatwiznę, zemsta w wykonaniu głównych bohaterów jest nietypowa, problematycznie zagmatwana, a jej egzekutorzy moralnie roztrzaskani.
Guillermo Arriaga to kultowy meksykański pisarz i autor scenariuszy do filmów. Największą chwałę przyniosła mu współpraca z Alejandro Gonzálezem Iñárritu, do którego trzech filmów („Amores Perros”, „21 gramów” i „Babel”) stworzył scenariusze. Filmy te potocznie nazywane „trylogią śmierci”, właśnie jako najmocniejszy punkt posiadają opowiadane historie. Sposób przedstawiania wydarzeń przez ich twórców jest iście brutalny, bezpośredni i doniosły, a momentami przeszywający i zapadający głęboko w pamięć. Są one traktowane po wielu latach jako klasyki gatunkowe i bezprecedensowe dzieła kina meksykańskiego. Akapit o ojcu reżyserów i autorze scenariusza jest niezwykle istotny w kontekście całego filmu, gdyż porównań pomiędzy „Upon Open Sky”, a filmami A.G Iñárritu, można doszukać się bez liku.
Głównymi bohaterami jest trójka rodzeństwa (dwóch braci i ich przybrana siostra), którzy udają się w podróż na północ Meksyku celem wymierzenia kary na zabójcy ich ojca. Pierwszy akt filmu to znakomita introdukcja fabuły, ale przede wszystkim klimatu panującego w opisywanym przez twórców Meksyku lat 90-tych. Ojciec (Manolo Cardona) wraz ze swoim czternastoletnim synem Salvadorem (Theo Goldin), wyruszają na polowanie do Coahuili (północ Meksyku). W iście sielankowym klimacie przemierzają kolejne miejscowości, a nic nie zwiastuje późniejszych wydarzeń jakim jest nieszczęśliwy wypadek. Sposób ukazania katastrofy jest wręcz wybitny, bo nie otrzymujemy praktycznie żadnych efektów wizualnych, a te dźwiękowe pozwalają naszej wyobraźni działać na pełnych obrotach.
Automatycznie po kilku/kilkunastu minutowym segmencie otwierającym akcja przenosi się do Meksyku (miasta) dwa lata później. Tam poznajemy resztę rodziny ocalałego Salvadora, a mianowicie jego brata Fernando (Máximo Hollander), przyrodnią siostrę Paulę (genialna i hipnotyzująca Federica García) mieszkających z matką i ojcem Pauli. Fernando niczym narkoman odwiedza co tydzień złomowisko celem odnalezienia auta podobnego do tego, w którym jego ojciec stracił życie zaś Salvador próbuje dojrzeć w świecie, w którym nie powinno go już być. Razem ze swoją, irytująco przyziemną i uzależnioną od latynoskich telenoweli siostrą tworzą chaotyczną rodzinę. Trauma związana z wypadkiem przeradza się w obsesję i bracia postanawiają odnaleźć kierowcę tira, który zabrał im ojca. Wraz z Paulą i jej chłopakiem udają się w podróż, która na zawsze odmieni dynamikę ich relacji, a z nich samych wyciągnie przeraźliwe demony.
Akcja filmu prowadzona jest przez pierwszą tercję w sposób niezwykle przemyślany i spokojnie przygotowujący nas na dalszy rozwój wydarzeń. W momencie, w którym Eduardo (chłopak Pauli) opuszcza samochód, a przybrane rodzeństwo zostaje samo, film przeistacza się w istny thriller. Doświadczenia jakie zdobędzie trójka głównych bohaterów są ukazywane w sposób precyzyjny, a zarazem głęboko emocjonalny. Trudno stwierdzić czy bardziej ekscytujące są stand-offy pomiędzy bohaterami, a „zabójcą” ojca (w tej roli Julio Cedillo), czy też momenty ciszy, które przeszywają do szpiku kości. To pełen napięcia obraz rodzinnej zemsty, rozpaczy i brzemienia drzemiącego w bohaterach dostarczający rozterki każdego rodzaju. Twórcy bawią się z widzami prowokując ich budowanym napięciem, nie rozładowując go w momentach najbardziej oczywistych, a zaskakując zwrotami w sytuacji, w których spodziewane byłoby coś innego. Całość jest niesamowicie opakowana w warstwie technicznej. Przepiękne zdjęcia autorstwa Juliana Apezteguía wyciągają z historii wszystkie możliwe smaczki, a świat przedstawiony jest idealnie rzeczywisty. Podążająca za bohaterami perfekcyjna ścieżka dźwiękowa Ludovico Einaudi’ego wtóruje pozostałym twórcom i kompletuje dzieło w wybitną całość.
„Upon Open Sky” to nietuzinkowa i bezbłędna propozycja, która być może urośnie do miana klasyka kina meksykańskiego, redefiniując kino drogi i wykorzystanie motywu zemsty w kulturze. Koniecznie polecamy obejrzeć film podczas 17. edycji Festiwalu Mastercard OFF CAMERA w ramach sekcji W słusznej sprawie w Kinie pod Baranami 3 maja o godzinie 11:30!
Marcin Telega