Cała Polska zna go szerzej, dzięki głównej roli w drugiej części „Sali Samobójców”. Maciej Musiałowski jako podtytułowy „hejter” w filmie Jana Komasy okazał się równie podstępny, co czarujący. Za tą rolą przychodzą kolejne – początkującego rapera we „Freestyle’u” czy Tolo w osadzonych podczas stanu wojennego „Chrzcinach”. Niedawno rozpoczął karierę muzyczną, składając swój anons do polskich eliminacji Eurowizji – i to ostatniego dnia zgłoszeń. Równolegle występuje w serialach – po „Drugiej szansie” i epizodach w „Kodzie genetycznym”, można go będzie zobaczyć w serialu „Krew” Polsatu. O tym, ale nie tylko rozmawiali z nim Aleksandra Bitel i Przemysław Gładkojć.
Przemysław Gładkojć: Może zacznijmy tematycznie. Dlaczego warto jeździć na festiwale filmowe takie jak Mastercard OFF CAMERA?
Maciej Musiałowski: Dla mnie jako aktora warto dlatego, że mogę obcować ze sztuką filmową oraz spotykać się z publicznością. Dla innych uczestników najciekawsze są pewnie same filmy oraz towarzyszące im imprezy, gdzie mogą zawiązywać się ciekawe przyjaźnie czy nawet miłości.
PG: W ramach festiwalu w niedzielę wystawiany jest też w sekcji Storytellers serial „Krew”, w którym występujesz. Opowiedz nam coś o nim.
MM: Jest to bardzo fajny i ważny dla mnie projekt, do którego zdjęcia zrealizowaliśmy jeszcze w zeszłym roku. Stanowię tam raczej dopełnienie narracji niż główną postać, ale to bardzo ciekawa inicjatywa.
Aleksandra Bitel: Wspominaliście z Maksem Behrem w ramach „OFF NA MAKSA” o Festiwalu Sztuk Zjednoczonych, jaki zorganizowałeś w zeszłym sierpniu na swoim zamku w Domanicach. Czym jest dla Ciebie sztuka? Czy czujesz się jej kuratorem?
MM: Kuratorem sztuki? To brzmi na tyle poważnie, że powiem nie. Ale chciałbym móc powiedzieć, że jestem.
AB: Czyli jeszcze nie?
MM: Jeszcze nie, ale na pewno chciałbym.
AB: W przygotowaniu jest także Twoja płyta. Czy trudno przejść z aktorstwa, gdzie musisz odgrywać jakąś rolę do muzyki, gdzie wyrażasz siebie?
MM: Nie, bo oba opierają się ostatecznie na moich emocjach, które też jako aktor wkładam w odgrywanego bohatera, więc te światy w pewien sposób się dopełniają.
AB: To może na sam koniec jakieś rekomendacje filmowe? Jakie są dla Ciebie trzy najważniejsze filmy?
MM: Często mnie o to pytają, ale zawsze trudno mi na to odpowiedzieć. Z tych ważnych, niewymienianych przeze mnie jeszcze, to „Sto dney posle detstva” [„Zapamiętajmy to lato”, dop. red.] – piękny rosyjski film o młodości. Do tego jeszcze „Absolwent” i „Niewinni czarodzieje”.
Dziękujemy.
Aleksandra Bitel
Przemysław Gładkojć
fot. Dominika Scheibinger