International Festival
of Independent Cinema

25.04 – 4.05.2025, Kraków

OFF z Mastercard

-20% z kartą Mastercard

Urodzinowe Kino Mastercard

Mastercard Special Screening

Mastercard OFF SPOTS

Długa podróż | recenzja filmu „Flow”

„Flow”, który jest pierwszym w historii filmem z Łotwy, który otrzymał nominację do Oscara jest bez dwóch zdań pozycją, obok której nie można przejść obojętnie. Faworyt do zdobycia statuetki za Najlepszą Animację i być może czarny koń w wyścigu po nagrodę za Najlepszy Film Międzynarodowy stworzony został przez Gintsa Zibalodisa.

„Flow” łączy w sobie nowatorską formę wizualną z wciągającą i niejednoznaczną narracją. Owszem nie jest to animacja rodem z największych wytwórni filmów animowanych, jednak „kreska”, którą wykorzystano do przedstawienia przepięknej historii jest idealnie wkomponowana w zamysł fabularny twórców. „Flow” nie tylko angażuje widza na poziomie intelektualnym, ale właśnie również wizualnym. Co więcej, jest to niezwykle odświeżające, że sposób techniczny wykonania animacji w łotewskim filmie unika wielu rozwiązań traktowanych jako nowinki technologiczne. Twórca pokazuje (nie tylko dzięki rozwiązaniom technicznym), jak bardzo gatunkowi kina animowanego odjechało wiele z istotnych aspektów, które kiedyś były fundamentami „bajek”.

W filmie nie ma ludzi, chociaż wszystkie wydarzenia przedstawione w nim sugerują, że kiedyś poruszali się po krainie, w której dzieje się akcja. W samym sercu filmu znajdują się zwierzęta, które są głównymi bohaterami. Ich zachowania łączą w sobie ich naturalne odruchy z tymi przyswojonymi od ludzi. Choć nie dochodzi tu do antropomorfizacji, to reżyser zdołał oddać pełne spektrum ich emocji, ukazując strach, nadzieję, radość i smutek w sposób, który porusza. „Flow” nie jest fabułą o przyrodzie w tradycyjnym sensie, Zibalodis skutecznie balansuje pomiędzy realizmem a artystyczną wizją, tworząc uniwersalną opowieść o relacjach zwierząt z ich otoczeniem, a przede wszystkim o ich reakcji na zdarzenia krytyczne.

Nie sposób nie wspomnieć o dźwięku, który w „Flow” jest równie ważny, co obrazy. Bardzo ważnym aspektem jest subtelność, z jaką Zibalodis używa tła dźwiękowego i sprawia, że widz całkowicie zanurza się w przedstawionym świecie. Dźwięki natury – od szumu liści po odgłosy oddechu zwierząt – tworzą atmosferę bliskości, jakbyśmy byli bezpośrednimi świadkami ich życia. W połączeniu z minimalistyczną ścieżką dźwiękową, cały film nabiera rytmu, który równocześnie koi i niepokoi. Dodatkowo tworząc bardzo udany aspekt immersyjny.

Z jednej strony „Flow” mógłby być interpretowany jako film o apokalipsie zwierząt i natury, o końcu świata po odejściu człowieka. Z drugiej mógłby zostać uznany jako film o adaptacji zwierząt dostosowujących się w sposób nieoczekiwany do nowych warunków. Najciekawsza interpretacja to synteza tych dwóch poprzednich, która pozwala dostrzec w tej postapokaliptycznej scenerii piękno prostych i życzliwych odruchów w dobie największego kryzysu. Wybór takiej, a nie innej formy animacji komputerowej wytwarza surrealistyczny charakter opowieści. Zibalodis skrzętnie puszcza raz po raz oko w stronę widza, dając mu do zrozumienia, jak bliska jest historia, którą serwuje na ekranie.

„Flow” zadaje bardzo dużo pytań i przedstawia konsekwencje niewłaściwych odpowiedzi jednocześnie nie posiadając ani jednej linijki dialogowej. To zdecydowanie jedna z najbardziej unikatowych animacji tego roku, a być może ostatnich lat. Łotewski twórca odcisnął swoje piętno na praktycznie wszystkich najważniejszych aspektach filmu. Jest on odpowiedzialny za reżyserię, scenariusz, zdjęcia, montaż i muzykę, a dodatkowo jest on również jednym z producentów co podkreśla, jak autorski jest to pomysł i jego realizacja.

 

Marcin Telega

fot. kadr z filmu „Flow”, materiały promocyjne dystrybutora 

Przejdź do treści
Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję