International Festival
of Independent Cinema

25.04 – 4.05.2025, Kraków

OFF z Mastercard

-20% z kartą Mastercard

Urodzinowe Kino Mastercard

Mastercard Special Screening

Mastercard OFF SPOTS

Dębowy mebel | recenzja „Mother, Couch!”

Debiut szwedzkiego scenarzysty i reżysera Niclasa Larssona wiąże ze sobą dwa światy. Z jednej strony mamy do czynienia z kinem indie, które w Stanach Zjednoczonych już od wielu lat redefiniowane jest na nowo, z drugiej dużo wątków okołofilmowych może wiązać go z dużym kinem. Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę jest skład aktorski, który nawet jak na sekcje Amerykańscy Niezależni (gdzie wielu twórców mainstreamowych, zaszczycało nas swoją obecnością w ubiegłych latach), jest bardzo mocny. Producentem i odtwórcą głównej roli jest Ewan McGregor, którego obecność na niemalże każdej scenie ciągnie fabułę filmu. Nie inaczej jest z bohaterami drugoplanowymi, w których wcielają się; Ellen Burstyn (matka), Rhys Ifans i Lara Flynn Boyle (rodzeństwo) oraz F.Murray Abraham odgrywający rolę bliźniaków, właścicieli zakładu „meblarskiego”. 

Większość akcji dzieje się w gigantycznym sklepie meblowym, stylizowanym na sklep IKEA, jednak będącym dużo bardziej kameralnym miejscem. Oakbed’s Furniture, to sklep, którego właścicielami są bliźniacy Marcus i Marco, a córka jednego z nich (Taylor Russell) zarządza miejscem w iście komediowym stylu. Niclas Larsson tworząc „Mother, Couch!”, luźno adaptuje powieść swojego rodaka – Jerkera Vidborga o tytule „Mamma i Soffa”. Największym atutem filmu jest stworzenie klimatycznej historii, perfekcyjnie oddającej szeroko pojętą kulturę kina niezależnego z jednoczesnym wciągnięciem widza w filmową przestrzeń, co pozwala na osiągnięcie efektu „jakbyśmy tam byli”. David (E. McGregor) jest niczym bohater napisany przez Alberta Camusa, dla którego rzeczywistość, w której się znalazł, albo raczej do której sprowadziła go matka jest absurdalna. Seria przypadkowych pytań, nagłych zmian tonacji, przedziwnej dynamiki wewnątrz-rodzinnej oraz tej fabularnej, wtóruje efektowi niedorzeczności, jaki tworzy Niclas Larsson. 

Pełen dezorientacji czas, który David spędza w sklepie meblowym wystawia na próbę jego charakter i co najważniejsze relacje ze swoją matką. Widzimy pełen pakiet emocji rodzinnych, od pseudoterapeutycznych sesji wykonywanych przez Bellę (T. Russell) po pełne dramaturgii starcia wewnątrz rodzeństwa. Bitwa racjonalności z uczuciowością jest krwawsza niż zakładali to jej uczestnicy, a co gorsze niektórzy kończą z nożem w plecach. Mimo tego, że „przesłanie” filmu jest dość jasne i agonalna spowiedź matki jest zagrana dość zbyt oczywiście to „Mother, Couch!” trzyma w napięciu przez cały seans. Ciśnienie jakie ciąży na bohaterach (z bardzo dużym naciskiem na Davida), prawie nigdy nie schodzi poniżej progu wytrzymałości. Twórcy nie oszczędzili nam tajemniczych analogii, ale rozszyfrowywanie ich może sprawić niepokojącą satysfakcję. Symbolika jaka bije do nas z co trzeciej sceny jest uderzająco oczywista, ale być może potrzebna w lepszym wykładzie historii o najgrubszej pępowinie świata. Stephen Dalton pisząc dla Verdicta, zestawia te liczne nawiązania, ale można postawić tezę, że zarówno on jak i każdy inny recenzent nie wychwycił wszystkich, a co istotniejsze nie do końca uznał, że były konieczne. Najciekawiej wybrzmiewa jednak zagadka dotycząca nazwy sklepu Oakbed’s Furniture, która wprost mówi nam jakiego rodzaju meblami, najbardziej zainteresowana jest matka niepotrafiąca wstać z kanapy. 

„Mother, Couch!” w reżyserii Niclasa Larssona do zobaczenia w ramach sekcji „Amerykańscy Niezależni” na Mastercard OFF CAMERA

  • 02/05/2024 15:30 – Sala Niebieska – Kino Pod Baranami

 

Marcin Telega

Przejdź do treści
Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję